Teoria o odporności stada powstała, kiedy zauważono, że ludzie, którzy naturalnie przechorowali te infekcje, nabyli odporność do końca życia i chronili w ten sposób innych. Zwolennicy szczepionek szybko uczepili się tej koncepcji i zastosowali ją do odporności wywołanej szczepieniem.
40 lat temu nauczano, że szczepionka będzie działać przez całe życie. Ale okazało się, że odporność wywołana szczepionką trwa tylko przez stosunkowo krótki okres czasu, od 2 do 10 lat. Oznacza to, że co najmniej połowa populacji, nie ma już odporności wywołanej szczepieniem, przeciwko żadnej z tych chorób, gdyż zostali oni zaszczepieni jako dzieci. Czyli co najmniej 50% populacji nie była "chroniona" przez dziesiątki lat. To właśnie dlatego zaczęto proponować dawki przypominające dla większości szczepionek, nawet przeciwko chorobom wieku dziecięcego, takim jak odra czy ospa wietrzna.
Bez tej mantry o odporności stada, urzędnicy zdrowia publicznego, nie są w stanie uzasadnić przymusowych szczepień. Nie ma przekonujących dowodów naukowych na to, że masowym szczepieniom można przypisać eliminację jakiejkolwiek choroby zakaźnej. Kiedy szczepionki okazują się być niepowodzeniem, to establiszment medyczny rzuca się w wir wymówek, zamiast starać się zrozumieć prawdziwe znaczenie dostępnych danych.
Ważnym elementem teorii szczepień jest "odporność stada".
Stwierdza się, że kiedy wystarczająca ilość ludzi w społeczności jest zaszczepiona, wszystkie osoby są chronione. Jednak istnieje wiele udokumentowanych przypadków, które pokazują coś wręcz odwrotnego: w pełni zaszczepione populacje również nabywają te choroby. Na przykład, podczas epidemii ospy we Włoszech w roku 1887/89, ponad 47 000 osób zmarło. W tym czasie Włochy miały 98,5% wskaźnik wyszczepialności. 95% ma niby zapewnić "odporność stada". Włoska epidemia była jedną z wielu, które wykazały, że ani szczepione, ani nieszczepione osoby nie były chronione. (New York Medical Journal, lipiec 1899r.)
Sięgając do historii szczepień, można odkryć, że jest to procedura, która opiera się na fałszu, okrucieństwie i przypuszczeniach. Historia szczepień jest przepełniona udokumentowanymi przypadkami OSZUSTW, mających na celu ukazać szczepionki jako potężnych pogromców chorób. Aby podtrzymać mit, iż ryzyko wystąpienia działań niepożądanych po szczepieniu jest małe, władze medyczne mówią, że większość przypadków uszkodzeń poszczepiennych jest spowodowane przez coś innego. A naukowcy, którzy rzeczywiście chcą zbadać długoterminowe skutki szczepień, są natychmiast dyskredytowani i rujnowani. Miliony dzieci uczestniczy w ogromnym eksperymencie, a wciąż brak jest szczerych wysiłków podejmowanych przez środowisko medyczne, aby śledzić negatywne skutki uboczne lub określić, jakie są długoterminowe efekty.
Rodzice mają prawo otrzymać dokładne informacje na temat skuteczności szczepionek. Jednak nikt im tego nie mówi, gdyż większość lekarzy i pielęgniarek ogranicza się do wiedzy zdobytej na uczelniach medycznych, gdzie szczepionki są przedstawiane jako cud nowoczesnej medycyny, co jest potem powtarzane przez nich, jako bezsporny fakt. Więc jak rodzice mogą określić, jaki jest bilans korzyści względem ryzyka, skoro nawet lekarze nie wiedzą, jakie substancje są wstrzykiwanie tym dzieciom i co one powodują? Wielu z nich nie czytało nawet ulotek załączonych do szczepionek, które tak chętnie aplikują swoim małych pacjentom i nie są świadomi pełnej gamy chemikaliów, przechodzących przez tą igłę.
Lekarze nie mogą ich ostrzec o tym, czego sami nie wiedzą. Poza tym, mają mało czasu na niezależne kształcenie się oraz są w pewnym sensie zniewoleni przez system, który zniechęca ich do niezależnego pozyskiwania informacji i tworzenia własnych opinii. Jako studenci medycyny, nie mieli powodu, aby kwestionować materiału, który był im wykładany.
Szczepienie jest rytuałem, który odbywa się pod groźbą i często kierowane jest bardziej strachem, niż rzetelną wiedzą. Szczepienie ma wręcz religijny status i niektórzy ludzie uważają wszelką krytykę szczepień za świętokradztwo. Wielu ludzi uważa, że ci, którzy nie wierzą w szczepienia są nie tylko zagrożeniem dla społeczeństwa, ale również muszą być szaleni.
Jako rodzice, macie prawo wiedzieć oraz podejmować świadome decyzje o szczepieniach, a nie pod presją społeczną, czy ze strachu. Jednak większość rodziców jest zbyt zajętych, żeby się w to wgłębiać. Nie mają czasu, żeby spędzać setki godzin badając literaturę medyczną na temat problemów związanych ze szczepionkami. Dlatego tak łatwo ich zmanipulować do zaszczepienia, a potem, kiedy pojawiają się pierwsze reakcje niepożądane – lekarze umywają ręce i zganiają to na wadliwe geny. Typowa taktyka medycznej społeczności - obwinianie ofiary!
Jedyne korzyści wynikające ze szczepienia dziecka to brak dręczenia rodziców przez władze medyczne oraz ignorantów, którzy oskarżają rodziców nieszczepionych dzieci o wyimaginowane zagrożenia, bazując na błędnej teorii o odporności stada.